Wpis z dnia 26. maja 2012 r. przeniesiony z www.blog.kancelariaswaczyna.pl
Ten wpis będzie miał charakter wysoce ogólny, ale temat jest – moim zdaniem – bardzo praktyczny. Niby to oczywiste, że trzeba czytać umowę przed podpisaniem, ale ilu z nas to naprawdę robi? Ostatnio rozmawiałam z kolegą – zgłosił się do niego klient z umową ubezpieczenia. Problem powstał, kiedy firma wypłaciła odszkodowanie zgodnie z umową, ale niezgodnie z oczekiwaniami klienta. Okazało się przy okazji, że – mimo stosownej adnotacji w umowie – klient nie zapoznał się z ogólnymi warunkami umowy. No i kłopot. To nie w tym rzecz, czy wierzymy klientowi, czy nie (zresztą, dlaczego by nie wierzyć?). Problem w tym, żeby przekonać do tego sąd. A nie ma co ukrywać – jeżeli ktoś podpisał się pod oświadczeniem, że zapoznał się z warunkami umowy, albo, że otrzymał dokument do ręki, to udowodnienie, że było inaczej niż poświadczyło się własnoręcznym podpisem jest trudne.
Pamiętam, jak lata temu przyszli do mnie klienci z „potężną” umową w ręku. Dokument opiewał na kilkadziesiąt stron, ale nie to w tej historii jest najważniejsze. Problem polegał na tym, że strony negocjowały postanowienia umowy bardzo długo i uważnie. Niestety uwagi zabrakło przy podpisywaniu umowy. Trudno w to uwierzyć, ale nie przeczytali umowy przed podpisaniem i choć kontrahentem była ogromna firma treść umowy odbiegała w istotny sposób od uzgodnionej wersji.
Jednym słowem, zanim coś podpiszesz – przeczytaj uważnie. Zwłaszcza tekst napisany drobnym drukiem J. Nie przejmuj się, że osoba czekająca na podpis jest zniecierpliwiona, lub zapewnia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przy podpisywaniu dokumentów należy zachować zasady takie, jak za kierownicą: ograniczonego zaufania. Jeżeli czegoś nie rozumiesz, pójdź do prawnika. Po podpisaniu czasem już nic nie można zrobić. Oczywiście lepiej poradzić się prawnika później, niż wcale (a może w umowie są niedozwolone klauzule umowne, lub z innych powodów umowa będzie nieważna). Jednak niewątpliwie lepiej zapobiegać, niż leczyć.