Mam wyrzuty sumienia (trochę), bo zniknęłam na jakiś czas z obu blogów. Nie działo się na szczęście nic złego. Wręcz przeciwnie, w ostatnim czasie byłam na szkoleniu w Berlinie. Od wczoraj jestem mediatorem (rodzinnym) transgranicznym. Co to znaczy? Odbyłam kurs przygotowujący do mediacji w sprawach rodzinnych, w których rodzicami są osoby różnych narodowości, różnych kultur. A przede wszystkim w sprawach uprowadzeń dzieci za granicę.
Przyznam, że dzisiaj jestem przede wszystkim zmęczona, ale też szczęśliwa. Zrealizowałam marzenie sprzed kilku lat. Do tej pory zawsze było coś innego, co stało na drodze do zapisania się na kurs.
Nareszcie się udało! Na dowód mój dyplom:
Postaram się wrócić do poprzedniego rytmu wpisów na blogu. Mam nadzieję, że przerwa w pisaniu będzie mi w tej sytuacji wybaczona :-).
Brawo Agnieszko !
Dziękuję!
Gratulacje pani mecenas , nic tak nie cieszy jak spełnianie marzeń.
Witam, chciałabym przedstawić Pani nasza historię. Mój partner przez 11 lat żył w Anglii i dwójka dzieci i żona (ślub i rozwód mieli właśnie tam). Dzieci również się tam urodziły. Po rozwodzie bywało między nimi różnie raz mógł widywać się z dziećmi raz mu zabraniala. Przez ostatnie dwa lata byliśmy tam razem i złożyliśmy sprawę do mediatora nie pomogła ugoda więc złożyliśmy sprawę do sądu aby widywać dzieci. Sa ustalił kontaktu lecz matka się do tego nie stosowała i zabraniala dalej kontaktu z dziećmi w każdy możliwy sposób. W sądzie zezwala że 26 maja tego roku zjeżdża do Polski wraz z dziećmi. My zrobiliśmy odwołanie bo to że był wyrok sądu nic nie dawało. Na sprawę się nie stawiła bo napisała że jest w polsce. W lutym my również jechaliśmy do Polski. Jak się okazało matka z dziećmi nie zjechała tak jak mowila. Moje pytanie jest teraz takie ponieważ nie mamy nadal kontaktu z nimi czy Polski sąd przyjmie wniosku o ustalenie widzę na podstawie angielskich wyroków?
Orzeczenia sądów brytyjskich są równie obowiązujące w Polsce, jak nasze krajowe.
{ 1 trackback }