15
paź

KOBIETO! SCHOWAJ DUMĘ DO KIESZENI

Nie pisałam przez jakiś czas, a teraz wygląda na to, że nadrabiam :-). Wszystko przez rozmowę z koleżanką. Opowiedziała mi historię swojej kursantki, która jest samotną matką. Pisząc te słowa uświadomiłam sobie, że ta „samotność matki” to najczęściej synonim braku wsparcia finansowego od ojca dziecka. Tenże powiedział matce swojego dziecka, że nie ma co próbować uzyskać sądownie alimentów – dostanie grosze, bo on pracuje z granicą, a w Polsce jest bezrobotny. To pierwsze zagadnienie na dziś.

Po drugie kursantka wskazała na swoją patową sytuację: nie dostaje pieniędzy od byłego, więc musi więcej pracować, żeby zarobić (każda złotówka się liczy). Przez to boi się, że wyda więcej na adwokata niż to jest wszystko warte.

I zagadnienie trzecie (już poza opowiedzianą mi historią) – istnieje cała rzesza kobiet, która myśli tak: „mam w nosie jego pieniądze, sama dam sobie radę i nie zamierzam go o nic prosić”.

Rozprawmy się z tym wszystkim po kolei. Co z tego, że jest bezrobotny w Polsce? Ma dwie ręce? Może pracować? To naprawdę wystarczy do uzyskania alimentów (zawsze oczywiście pozostaje pytanie – w jakiej wysokości). Sąd bada MOZLIWOŚCI ZAROBKOWE, a nie faktycznie osiągane zarobki. Pracuje za granicą? Nie ma tragedii. Najczęściej to oznacza, że zarabia dobrze (choćby ze względu na kursy walutowe). Praca za granicą nie uniemożliwia uzyskania alimentów. Jest coś takiego jak egzekucja międzynarodowa i z moich doświadczeń wynika, że funkcjonuje to całkiem sprawnie. Nie chcę dzisiaj pisać o przepisach, zainteresowanych tematem bliżej odsyłam na stronę sądu (http://www.warszawapraga.so.gov.pl/index.php?id=1497&sid2=120)

Nie ma co ukrywać, adwokat kosztuje. Tak zarabiamy na życie i nie można mieć do nas o to pretensji. Ja się nie obrażam na dentystę, jak idę zaplombować ząb, że muszę za to zapłacić. Mimo wszystko w skali roku honorarium adwokackie stanowi jedynie ułamek sumy alimentów, jakie można uzyskać w sądzie (osobną kwestią jest egzekucja i trzeba o tym pamiętać). Alimenty nie są przecież zasądzane na rok. Niezależnie od tego  – nie ma obowiązku reprezentacji adwokackiej w sprawie o alimenty. Ja oczywiśćie uważam, że warto skorzystać z pomocy adwokata, choćby w formie porady prawnej, ale można mi zarzucić brak obiektywizmu. Po drugie jest cała rzesza miejsc, gdzie można próbować uzyskać pomoc prawną bezpłatnie plus – instytucja pełnomocnika z urzędu. Możliwości jest całkiem sporo. Po prostu trzeba się zmobilizować (wiem, że z dzieckiem, lub dziećmi na karku nie jest to łatwe, ale nie niemożliwe) i odważyć na złożenie pozwu.

No i doszłam do tytułu dzisiejszego wpisu. Duma… Oczywiście można machnąć ręką na jego (czy jej, bo bywa i tak) pieniądze i udowadniać całemu światu, że jesteśmy samowystarczalni. Nie twierdzę, że nie jest to możliwe, tylko jakim kosztem? Niech każdy sobie sam na to pytanie odpowie sam. Zadam jeszcze inne, moim zdaniem nie mniej ważne pytanie – dlaczego dziecko ma mieć niższy standard życia? Alimenty to pieniądze DZIECKA. Nie ma cudów, choćbyśmy żyły wypruły, to matematyka jest nieubłagana. Moja pensja na mnie i dziecko to będzie zawsze mniej niż moja pensja plus alimenty na moje i dziecka utrzymanie. Od razu napiszę, że nie miałam na myśli wykorzystywania alimentów na utrzymanie kobiety (czego zwykle obawiają się mężczyźni), ale po prostu wspólny budżet matki i dziecka.

Mój mąż powiedział mi przed publikacją, że ten wpis jest za bardzo feministyczny, ale po chwili przyznał, że chyba częściej się zdarza, że to mężczyźni nie płacą alimentów. Raczej tak biorąc pod uwagę, że w razie konfliktu między rodzicami to kobietom sąd powierza władzę rodzicielską, a ojciec ma płacić alimenty. Nie jestem wrogiem mężczyzn, po prostu takie są fakty. Na osłodę mężczyznom przyznam, że miałam klienta, który opiekował się córką bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego ze strony matki. Wydaje mi się, że przez analogię wpis mogą też wykorzystać mężczyźni.

 

 

 

 

 

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 12 294 51 05e-mail: swaczyna@kancelariaswaczyna.pl

bartoszcze 16 października, 2016 o 18:51

Chyba nie przez analogię, bo żadna z sugestii zawartych w tekście nie jest specyficznie skierowana do kobiet 🙂

swaczyna 16 października, 2016 o 20:16

Tytuł jest skierowany do kobiet, ale treść (przy pominięciu tytułu) jest raczej uniwersalna :-).

Marianna 22 października, 2016 o 23:37

Rzeczywiście tekst nieco jednostronny. Owszem, więcej mężczyzn niż kobiet nie płaci alimentów, lecz ma to miejsce dlatego, że – jak sama Pani zauważa – obowiązek alimentacji znacznie częściej ciąży na mężczyznach niż na kobietach. Dopóki nie mamy wiedzy, jaka część mężczyzn zobowiązanych do alimentacji nie wywiązuje się z tego obowiązku i analogicznie – jak to wygląda wśród kobiet zobowiązanych do alimentacji, lepiej powstrzymać się z napiętnowaniem którejkolwiek z płci jako mniej skłonnej do partycypowania w utrzymywaniu swoich dzieci.
Praktyka sądów rodzinnych, dawnych RODK i ich dzisiejszych instytucjonalnych następców pokazuje, że powierzenie ojcom opieki nad dziećmi często znajduje uzasadnienie w niewydolności wychowawczej matek, z którą w parze idą przeróżne zjawiska: uzależnienia, problemy psychiczne, niezaradność życiowa. Jeśli tak jest, to można przypuszczać, że właśnie matki, jeśli już są zobowiązane do płacenia alimentów, częściej tego unikają. Takie światło na sprawę rzuca artykuł:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1639613,1,matki-tez-nie-placa-alimentow.read
Życzmy sobie jak najwięcej solidnych rodziców wśród przedstawicieli każdej z płci.

swaczyna 31 października, 2016 o 21:33

Zgadzam się w 100%. Dziękuję za komentarz.

Kamil 25 października, 2016 o 16:01

Zgadzam się z panią w stu procentach. Sam nie jestem ojcem, ale co do alimentów mam podobny stosunek. To nie są pieniądze dla byłego partnera / partnerki a dla dziecka. Uważam, że takie myślenie jest błędne. Jednak jak wybić to ludziom z głowy? Czasami mi się wydaje, że ludzie w ogóle tego nie rozumieją… Moja mama walczyła ostatnio w sądzie i dzięki […] udało się jej wygrać. Najgorsze jest jednak to, że wiele kobiet nie chce o siebie walczyć… a tym bardziej o dziecko.

swaczyna 31 października, 2016 o 21:32

Usunęłam nazwę kancelarii. Nie toleruję marketingu szeptanego, bardzo mi przykro. Na Pana życzenie mogę usunąć cały wpis.

Andrzej 3 listopada, 2016 o 10:49

Ostatnio dużo się słyszy o zmianie kodeksu rodzinnego i prawie dzieci do obojga rodziców,opiece naprzemiennej. Myślę że zmiana prawa dużo zmieni w kwestii alimentacji, że w końcu wyjdzie kto tak naprawdę chce wychowywać swoje dzieci a kto ma je gdzieś. Dla tych drugich alimenty mają być OBOWIĄZKOWE (!!!), jednak dla tych z rodziców co chcą aktywnie uczestniczyć w wychowywaniu dzieci powinno się wprowadzić zmiany, niestety przy opiece naprzemiennej nie ma obowiązku alimentacyjnego i to się matkom niestety nie podoba. I mam nadzieję że petycje zgłaszane ostatnio w końcu coś zmienią w temacie alimentów. Jeszcze dla mnie osobiście jest jedna przykra sprawa, chodzi o niepłacących ojców nazywanych ALIMENCIARZAMI, a co w przypadku kobiet niepłacących alimentów?czy to ALIMENCIARA? Zadałem to pytanie organizacjom kobiecym w Polsce to od razu mnie poinformowano że to urąga godności kobiety i nie wolno je tak nazywać….cóż kobiety walczą o równouprawnienie jednak niestety mężczyźni nie będą mieć chyba nigdy takich praw jak kobiety.
pozdrawiam
Andrzej

swaczyna 3 listopada, 2016 o 23:10

Z jednym się nie zgodzę – nie jest tak, że opieka naprzemienna niweluje obowiązek alimentacyjny. To zależy od konkretnej sytuacji. Ma Pan rację, że nazwa (ja znam raczej nazwę „Niealimenciarze”) do najładniejszych nie należy.

Adam 30 listopada, 2016 o 10:38

A ja mam pytanie pośrednio dotyczące tematu: jestem babcią dziecka, jego ojciec pracuje za granicą i matka ograniczyła nam kontakty z wnukiem do zera i ojcu też utrudnia – nawet telefony. Czy możemy złożyć łącznie jedną sprawę o ustalenie kontaktów czyli dziadkowie+ojciec czy jednak musimy osobno (co byłoby zupełnie niepraktyczne)?

Dziękuję za odpowiedź.

swaczyna 11 grudnia, 2016 o 21:44

Moim zdaniem te sprawy będą się toczyć osobno.

Łukasz 31 grudnia, 2016 o 15:55

Najlepsze są komentarze przypominające wszem i wobec „że to pieniądze na dzieci”… Ale rzadko się pyta KTO wydaje te pieniądze? KTO? Bo tu już polemika robi się zdecydowanie trudniejsza o tym KTO i JAK wydaje pieniądze przeznaczone na dzieci…

Andrzej 13 stycznia, 2017 o 11:58

http://www.bankier.pl/wiadomosc/607-zl-miesiecznie-Tyle-kosztuje-utrzymanie-dziecka-3345435.html – koszt iesięczny to 607 zł, a jakie zapadają alimenty w naszym kraju?Patologia na maxa i żerowanie na byłych małżonkach

Poprzedni wpis:

Następny wpis: