11
sty

KURATORZY SĄDOWI – PODZIĘKOWANIA

Rzadko opowiadam historie „z życia wzięte”, ale tym razem zrobię wyjątek. Ten wpis to równocześnie podziękowanie dla kuratorów przy jednym z sądów rejonowych w Krakowie (nie piszę którego sądu, bo sprawa jest w toku).

Mój klient – pan X złożył wniosek o uregulowanie kontaktów z synem, którego nie widział od roku. Na pierwszej rozprawie zawarliśmy z matką dziecka ugodę na czas trwania postępowania (można, a jakże) – spotkania miały się odbywać co drugą sobotę w obecności kuratora w miejscu publicznym. Pierwsze spotkanie miało się odbyć w najbliższą sobotę – tj. za 3 dni. Od razu wyraziłam wątpliwość do sędziego, czy aby zlecenie dotrze na czas do kuratorów (kurator jest wysyłany na spotkania właśnie na tej podstawie)? Odpowiedź – tak, ale proszę to wcześniej sprawdzić pani mecenas. O.k. W piątek zadzwoniłam do sekretariatu Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej przy odpowiednim sądzie. Tam – zaskoczenie. Nic nie wiedzą o jutrzejszym spotkaniu i obowiązku wysłania kuratora. Zadzwoniłam do sądu i usłyszałam, że:

  1. sędzia nie wydał zarządzenia o wysłaniu zlecenia do kuratorów;
  2. sędzia będzie w sądzie dopiero w przyszłym tygodniu;
  3. nie, nie zadzwonią do sędziego, bo nie ma takiego zwyczaju.

Jak trzeba, jestem namolna – tłumaczę więc, że spotkanie ma być jutro, że to pierwsze spotkanie z synem po roku itp., itd., więc – na odczepnego (po kilku telefonach na zmianę do protokolantki i sekretariatu) słyszę, że dobrze, wyślą faks do kuratorów. Uff… No, to telefon do kuratorów, a tam informacja, że faks się psuje i nie każdy przechodzi. Jakieś wyjście? XXI wiek – są e-maile! Więc znów telefon do sądu – no nie, pani mecenas, mailowo nic nie wysyłamy. Znów kilka telefonów (jestem maksymalnie namolna) i znów obietnica wysłania mailem, jak się uda (???). Znów dzwonię do sekretariatu kuratorów (lekko załamana i bez wiary, w powodzenie). Pani kurator pyta, czy mój klient opłacił spotkanie – przy okazji informacja: za obecność kuratora płaci się ryczałt (obecnie 187 zł) – i czy mogę podać telefony do stron. No to telefon do klienta z prośbą o przesłanie dowodu wpłaty i telefonów. Mam, wysyłam do kuratorów. Za jakąś chwilę dzwonię do kuratorów z pytaniem, czy otrzymali mojego e-maila i czy przyszło zlecenie z sądu. Mój e-mail przyszedł, z sądu nie przyszło nic (!). I tu zwieńczenie historii, usłyszałam – pani mecenas, mam potwierdzenie wpłaty, informację od pani o miejscu i czasie spotkania i telefony do stron, więc wysyłam kuratora (!!!). Warto było „wisieć na telefonie” przez dwie godziny! Trudno opisać moją radość, a radości mojego klienta, który spotkał się z dzieckiem po roku – nawet nie próbuję.

No i doszłam do podziękowań dla kuratorów – osób, które wykonują orzeczenia i nie zapominają po co i dlaczego to robią. Pamiętają, że służą ludziom i do tego są powołani. Są blisko ludzi, bo spotykają ich na co dzień w różnych trudnych sytuacjach, oglądają niejednokrotnie biedę i konfrontują się z kłopotami – czasem nie do przezwyciężenia – swoich „klientów”. Z przykrością muszę powiedzieć, że niektórzy sędziowie (na szczęście nie wszyscy) i pracownicy sekretariatów (również nie wszyscy) zapominają, że też są dla ludzi. Łatwo się schować za akta i stracić z oczu podmiot sprawy sądowej – człowieka. Warto pamiętać, że władza to nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność. Marzy mi się, żeby sądy (mam na myśli i sędziów i pracowników sekretariatów) – zwłaszcza rodzinne – były życzliwsze ludziom, którzy zwykle przychodzą do sądu nie dla własnej przyjemności (choć jest też i taka kategoria „petentów”), ale po rozwiązanie swoich problemów.

Pani z sekretariatu Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej, z którą rozmawiałam pewnego piątku po południu serdecznie dziękuję za ogromne serce i okazaną pomoc!!!

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 12 294 51 05e-mail: swaczyna@kancelariaswaczyna.pl

Kasia 11 stycznia, 2015 o 12:48

Dziękuję bardzo za ten artykuł. Z pozdrowieniami koleżanki mi,

Marta Trzęsimiech - Kocur 11 stycznia, 2015 o 20:15

Szkoda, że takich ludzi można policzyć na palcach jednej ręki…

swaczyna 11 stycznia, 2015 o 22:17

Pani Mecenas, tak źle, to chyba nie jest. Jestem optymistką i wierzę, że ludzie są raczej dobrzy niż źli, ale – fakt faktem – kontakt z urzędnikami czasem podcina skrzydła. Takie historie napawają jednak nadzieją :-).

Łukasz Wilczkowski 12 stycznia, 2015 o 16:19

Swego czasu też miałem przyjemność spotkać na swojej drodze „urzędnika anioła”, byłem w takim szoku, że myślałem, iż jestem w innym kraju… Nie dosyć, że Pani z urzędu w zasadzie za mnie wypełniła dokumenty i skompletowała załączniki to po stwierdzeniu… „ooooo nie ma Pan jednego załącznika, nic nie szkodzi dośle mi Pan e-mailem, albo pocztą żeby mi się zgadzało w trakcie jakiejś kontroli, a ja Panu to zrobię jak najszybciej się da…” – nie wiedziałem co mam powiedzieć (zatkało mnie), a tak mniej więcej mi wtedy powiedziała 🙂

Dziś niestety Pani Zofia, bo dla każdego po pewnym czasie była Zofią już jest szanowaną emerytką. Na szczęście zastąpił ją też dusza człowiek… Może nie anioł jakim była w oryginale Zofia, ale też swój chłop…

Kanone 15 stycznia, 2015 o 16:22

Jak widać są na tym świecie jeszcze dobrzy ludzie 🙂 szkoda tylko, że ojciec mógł spotkać się z synem dopiero(!) po roku….

Katarzyna 16 stycznia, 2015 o 20:12

Pani Mecenas,

Gratuluję pozytywnego rozwiązania sprawy. Mam jeszcze takie pytanie odnośnie uregulowania kontaktów z dzieckiem. Mianowicie czy w jednym wniosku może być dwóch wnioskodawców tj. uregulowania kontaktów ojca i babcią z małoletnią córką/wnuczką?

Pozdrawiam

swaczyna 17 stycznia, 2015 o 22:07

Moim zdaniem nie, ale jestem otwarta na dyskusję.

Dariusz 29 lutego, 2016 o 18:16

Niestety mam odmienne zdanie co do pracy kuratorów zwłaszcza zawodowych w Rybniku, którzy maja za nic respektowanie prawa i swoich obowiązków. Ci kuratorzy doprowadzają od 5 lat moja córkę do kalectwa i powikłań zdrowotnych. Nie reagują na moje pisma i dowody w postaci np. zaświadczeń lekarskich stwierdzających że matka lekceważy zalecenia medyczne córki, poświadczają nieprawdę w wywiadach. Mimo że ja nie mam nadzoru kuratorskiego to sprawozdania i karty czynności zawierają wiele pomówień mojej osoby. Składane skargi nie odnoszą skutku. Uważam że tacy ludzie nie powinni pełnić swoich obowiązków bo robia to wbrew etyce zawodowej i krzywdzą ludzi a przede wszystkim moje dzieci

swaczyna 29 lutego, 2016 o 23:46

Wszystko zależy od ludzi…

Poprzedni wpis:

Następny wpis: