Wpis przeniesiony z www.blog.kancelariaswaczyna.pl z dnia 9. grudnia 2012 r.
Jeżeli chcemy równocześnie załatwić w sądzie swoje sprawy rodzinne takie jak: alimenty, uregulowanie kontaktów, czy kwestie władzy rodzicielskiej, to musimy mieć TRZY OSOBNE SPRAWY. Nikt normalny nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie mam zamiaru usprawiedliwiać ustawodawcy, choć oczywiście od strony prawnej mogę to wyjaśnić. Alimenty to sprawa sporna i toczy się w procesie. Władza rodzicielska to już postępowanie nieprocesowe, ale z udziałem sędziego i dwóch ławników, a uregulowanie kontaktów, to sprawa także niesporna, ale już w obecności tylko sędziego. Jaki to ma sens? Moim zdaniem żaden. Pomijam kwestie zasadności udziału ławników w wyrokowaniu, bo to inny temat, ale sztuczne poszatkowanie, z przyczyn wyłącznie formalnych, nikomu i niczemu nie służy.
Jedynie w rozwodzie, lub separacji sąd kompleksowo zajmuje się wszystkimi aspektami życia rodzinnego stron (oczywiście od strony prawnej). Ale przecież nie każdy chce lub może (nie wszyscy rodzice brali ślub) się rozwieść.
Zwykle jest tak, że sędzia, który rozpatruje pierwszą sprawę rodzinną jest „przydzielony” do tej rodziny, póki orzeka w tym wydziale. To bardzo dobre rozwiązanie, bo rodzina jest już znana i nie trzeba od początku zaznajamiać się z problemami i relacjami między rodzicami dziecka. O wiele wygodniej byłoby – sądzę, że nie tylko stronom, ale też i sędziom – gdyby wszystkie te sprawy mogły być połączone w jedno postępowanie. Pomijam koszty postępowania, gdyż te nie są wysokie dla stron, ale CZAS! Sędziowie są obłożeni ogromną ilością spraw. Jeżeli w każdej sprawie muszą wyznaczyć osobną rozprawę, a tak przecież jest, to pomyślmy ile więcej czasu potrzebują na załatwienie każdej osobnej sprawy? W sprawach rodzinnych czas odgrywa ogromną rolę. Nikt nie jest zadowolony z tego, że musi czekać na rozstrzygnięcie parę miesięcy (wersja optymistyczna).
Powiedzmy jeszcze jedno. Wszystkie te sprawy rodzinne są ze sobą często powiązane i jedna zależy od drugiej. Gdyby sąd mógł zadecydować kompleksowo, byłoby to z pożytkiem dla wszystkich.
Nie jestem procesualistką, więc być może czegoś nie dostrzegam. Skoro jednak w rozwodzie można zadecydować kompleksowo o sytuacji prawnej rodziny, to nie widzę przeszkód, by zrobić to w innym postępowaniu. Chętnie poznam Wasze opinie na ten temat.