21
paź

WYSŁUCHANIE DZIECKA

Jakiś czas temu miałam wątpliwą przyjemność obserwowania i nawet zadawania pytań w ramach wysłuchania dziecka w toku postępowania sądowego.

Skąd takie gorzkie słowa?

Sędzia mimo najszczerszych chęci nie był przygotowany do zadawania pytań dziecku. Nie miał pojęcia o co i w jaki sposób pytać. Zadawał  pytania wprost na temat postępowania sugerując dziecku, że mogłoby podjąć decyzję co do meritum postępowania. To nie było wysłuchanie dziecka. To było prawie przesłuchanie bez takiej intencji ze strony sędziego.

Czym jest wysłuchanie?

Sędzia ma możliwość spotkania dziecka, o którego losie będzie orzekać, może porozmawiać o zabawie, spędzaniu wolnego czasu, szkole, przedszkolu. Może oczywiście wysłuchać opinii dziecka, jeżeli dziecko taką opinię chce wyrazić. Doświadczony sędzia może wyjaśnić wiele wątpliwości słuchając nawet neutralnych wypowiedzi dziecka. Sąd powinien uwzględnić rozsądne życzenie dziecka biorąc pod uwagę wiek i stopień dojrzałości dziecka. W prawie polskim nie ma granicy dla wysłuchania dziecka. W jednej z moich spraw sąd wysłuchiwał dziecko 5-letnie. W wysłuchaniu brał udział psycholog, który zaraz potem, już na rozprawie, ocenił stopień dojrzałości dziecka i możliwość uwzględnienia opinii dziecka. To wysłuchanie naprawdę pomogło sędziemu podjąć decyzję.

Nie ukrywam krytyki wobec sposobu rozmowy sędziego z dzieckiem. Nie podobało mi się to co widziałam i było mi okropnie żal dziecka pozostawionego w tak nieprzyjaznym otoczeniu z obcym człowiekiem. Ale z drugiej strony jestem pełna uznania dla sądu w niewielkiej miejscowości, który stara się uwzględnić prawo dziecka do bycia wysłuchanym w toku postępowania dotyczącym tego dziecka. Stara się, jak może i jak potrafi. Jeden pewnie lepiej, inny gorzej.

Parę słów o otoczeniu, w którym dziecko odpowiadało na pytania – pokój wyglądał, jak cela: szara sofa i niski stolik, kropka.

Niebieski pokój w brudnoszarym pokoju bez jednej zabawki.

Bez śladu żywszego koloru w zasięgu wzroku. Panowie technicy wyjaśnili mi, że zabawki rozpraszają dziecko. Really? No to co? Ale może za to dziecko poczuje się trochę lepiej w towarzystwie obcej osoby, samo bez wsparcia rodzica? Może zainteresuje się jakimś kolorowym obrazkiem, przytuli pluszaka i oswoi z otoczeniem? Jestem pełna uznania dla odwagi i determinacji w przeprowadzeniu wysłuchania dziecka w takich warunkach. Równocześnie współczuję sędziom rodzinnym, którzy nie mają jakiegokolwiek wsparcia w postaci szkoleń: czy to zagranicznych sędziów, którzy wysłuchują dzieci od lat i mają doświadczenie w wysłuchiwaniu dzieci, czy to psychologów dziecięcych. Moim zdaniem takie szkolenia są konieczne. I to nie szkolenie jednorazowe, ale coroczne, regularne.

Czego jeszcze brakuje?

Wytycznych dla sędziów rodzinnych, które pomogłyby w organizacji warunków wysłuchania. Może warto ustalić, czy wysłuchanie ma się odbywać w konfiguracji sędzia – dziecko. Czy może powinien brać w takim spotkaniu udział psycholog dla zweryfikowania dojrzałości dziecka do wyrażania poglądów w sprawie – osobiście uważam, że jest to całkiem sensowne. Czy może powinny być obecne przy wysłuchaniu strony – uważam, że absolutnie nie.  Sędzie powinien wiedzieć, czy notatki z wysłuchania należy dołączyć do akt, czy pozostawić nie do wiadomości stron. Przecież dziecko rozmawia z sędzią i nie ma pojęcia (w Niemczech sędzia pyta dziecko, czy i co może przekazać rodzicom), że oboje rodzice to przeczytają. Czy ktoś tu przypadkiem nie jest oszukany? Czy prawa dziecka są w ten sposób chronione? Absolutnie nie!!!

W Niemczech (przepraszam, że ja tak ciągle w Niemczech i w Niemczech, ale tam wysłuchanie dziecka jest na porządku dziennym i miałam możliwość przynajmniej dwukrotnie wysłuchać prelekcji prowadzonych przez niemieckie sędzie rodzinne na ten temat) sędzia wysyła list – zaproszenie do dziecka z wyjaśnieniem, dlaczego chce się zobaczyć z dzieckiem. Wszystko jest zorganizowane tak, żeby dziecko nie traciło szkoły przez przyjście do sądu, wysłuchanie zaczyna się punktualnie, żeby dziecko się nie denerwowało i nie niecierpliwiło. Ten, kto ma dziecko wie, że nie wytrzyma długo siedząc na korytarzu sądowym na twardej ławce.

Chylę głowę przed techniką umożliwiającą obserwację wysłuchania dziecka, ale uważam, że to kompletnie niepotrzebne. Fakt – zadałam dwa pytania (sędzia miał słuchawkę w uchu), ale tylko dlatego, że sędzia zadaje w kółko Macieju to samo pytanie odmieniane przez przypadki. Mimo wszystko, podglądanie dziecka, które o tym nie wie (nie mówię o postępowaniu karnym, to inny ciężar gatunkowy) jest nie fair w stosunku do dziecka.

Czy można mieć obawy o przebieg takiego wysłuchania?

Po ostatnim wysłuchaniu (zwłaszcza) odpowiem – oczywiście. Zawsze można mieść wątpliwości. Ale powiem rzecz mało popularną w kraju, w którym nie ufamy nikomu – sędzia jest osobą o nienagannym charakterze i musimy mieć zaufanie, że jest osobą bezstronną, orzekającą w sprawach dziecka z uwzględnieniem dobra dziecka. Musimy, bo inaczej nie tylko nie szanujemy urzędu sędziego (o czym ta zwariowana Swaczyna pisze!), ale nie szanujemy praw dziecka. Prawa do prywatności, do uczciwej informacji o tym, w czym bierze udział.

I tu mały apel. Gdyby ten mój post czytał ktoś, kto ma wpływ na powstawanie aktów prawnych (nie zakładam tego, ale gdyby? :-)) – błagam: nie piszcie projektu na kolanie, byle szybciej. Skorzystajcie z doświadczeń sędziów z rejonowych sądów rodzinnych (jak żyję, nie widziałam, żeby sędzia okręgowy wysłuchiwał dziecko, ale może się mylę?), ale też sędziów z zagranicy. Choćby z sąsiednich krajów. Nieprzemyślanymi działaniami, projektami „zza biurka”, można wyrządzić więcej szkód dzieciom niż pozostawienie wysłuchiwania dzieci „na wyczucie” sędziego. Marzy mi się projekt konsultowany z sędziami i rozważony pod każdym kątem, żeby wspierać sędziów, dzieci i ich rodziców. Gdyby był potrzebny kontakt do sędziów szkolących w tym zakresie (oczywiście z Niemiec) to mogę pomóc.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: 12 294 51 05e-mail: swaczyna@kancelariaswaczyna.pl

greg 21 października, 2017 o 23:45

Witam 🙂

często czytam pani bloga. Wiele się tutaj dowiedziałem , szanuję pani zdanie na wiele tematów ale gdybym nie wiedział że jest Pani praktykującym prawnikiem nigdy bym nie uwierzył że Pani wie co pisze w niektórych sprawach. To dotyczy tematu powyżej. Polscy sędziowie nie mają nawet najmniejszej ochoty na własne dokształcanie. To o czym wie już cały świat dla nich jest „tabula rasa”. Ponieważ w polskim prawie nie ma definicji „dobra dziecka” oni odnoszą się do własnego doświadczenia które często jest gdzieś na poziomie lat siedemdziesiątych poprzedniego wieku. Wyroki są żenujące, powtarzalne ,przewidywalne i idące na łatwiznę. Dobro dziecka dla „tej kasty” nie ma żadnego znaczenia. Niech Pani ich nie broni bo to się nie da obronić. Wystarczy troszkę poczytać , pomyśleć i wiele dzieci miałoby kontakt z obojgiem rodziców po rozstaniu ale oni nie maja zamiaru odejść od standardu bo tak łatwiej i prościej. Dziecko matce , ograniczyć prawa rodzicielskie ojcu do istotnych spraw dzieci ( hahah śmieszne , ja dostałem ograniczenie do wybory zawodu przez dziecko , co za bzdura , jaki my rodzice mamy wpływa na wybór zawodu przez dziecko ?????? ). Niech Pani nie tłumaczy tej kasty bo się po prostu to nie da. czasami się zastanawiam jak to jest ??? Ludzie po studiach , na pewno mądrzy. Co taki sędzia myśli o sobie jak wraca po pracy do domu ???? Już wiem, myśli tak ” no dobra jedna sprawa zamknięta, już z głowy, tera muszę zamknąć następną” , ale na pewno ie myśli , „zapewniłem dziecku wszystko co możliwe” bo oni mają to „gdzieś”. ŻENUJĄCY KRAJ!!!!! BIEDNE DZIECI!!!!!!

Marki 22 października, 2017 o 18:07

niestety jest w tym sporo prawdy. Sa sedziowie wspaniali ale to raczej jednostki niz norma. Cala reszta to ci co trafile do wydz rodzinnych bo sie nie udalo winnych lepszych wydzialach….
To chyba jest najgorzej wyszkolona grupa prawnikow w ogole nie wyuczonych a jak okreslila to prof Letowska w jednym z felietonow wytresowanych podczas swojego szkolenia przez starszych kolegow bedacych mentoramio na etapie szkolenia. O tak sie przekazuje orzecznoctwo z pokolenia na pokolenie. I dlatego mamay rutynowe orzekanie

Marki 22 października, 2017 o 17:59

Przyznam ze podziwiam pani optymizm odnosnie zaufania do sedziego przesłuchującego.
P1. ostatnio z Bydgoszczy. Pokoj przesłuicha n to pomieszczenie gospodarcze dziecko przesłuchiowane miedzy mopem a papierem toaletowym.
p2. Przesłuchanie dziecka poddanego przemocy alienacji rodzicielskiej nie ma nic wspolnego ani z jego dobrem. Dziecko bedzie mowic dokladnie to co zostało mu wdrukowane do glowy to co zostalo mu wepchane. A sedzia powie – dziecko wyrazilo swoja wole
p3. Dziecko pozostajace pod wladza rodzicielska winne jest posłuszenstwo rodzicom – tak brzmi przepis, Czy tak samo bedzie sad podchodzil do woli dziecka kiedy cghodzi o inne kwestie jak np pojscioe do szkoly
p4. Bral wiedzy sedziow na temat alienacji rodzicielskiej i checi doszkalania sie w tymn zakresie. SO w Krakowie stwoerdzil ze jego sedziowie doskonale znaja temat i posiadaja wiedze w tym temacie i dlatego nie wezma udzialu w szkoleniu dr Czweredereckiej w Lublinie na temat alienacji Kto sie przeczolgal przez Sady Krakowskie ma doswiadczenia (poza nielicznymi wyjatkami) dokladnie odwrotne
p5. Skoro sad decyduje sie na wysłuchanie dziecko staje sie swiadkiem w procesie. A skoro tak posiedzenie winno byc protokolowane i nagrywane jak kazde zeznanie swiadka.Inaczej jest to razace naruszenie norm procesowych i kodeksowych o konstytucji nie wspominajac
p6. niestety przyklady dochadzace z miast gdzie takie przesluchanie podjeto to porazka. Przesłuchanie bylo pod z góry ustalony juz wyrok.
p7 O jakosci bieglych (zwlaszcza psychologow) tez juz wiemy jak to wyglada, Psycholodzy biora udzial w fabrykowaniu kwitow w gabinetach prywatnych
p8 Sedzia nie orzeka w zgodzie z fobrem dziecka bo ie wiadomo czym dobro dziecka jest. Jeden sedzia bedzie wolal osierocic dziecko i zakazxac kontaktow bo rodzice sa w konflikcie i zakaze kontaktow. Inny sedzia z tym samym materialoem dowodowycm skieeyje np. na terapie rodzicow. Obaj odmienia \”dobro dziecka\” przez wszytskie mozliwe przypadki. Brak definicji czyni takie wysluchanie bezuzutyecznym
p8. Sady i sedziowie sa obecnie hrupa zawodowa o najnozszym wskazniku zaufania. Zatem twierdzenie ze to nasz a menatlnosc jest sporo na wyrost
p9. Dziecko powinno byc jak najdalej od spraw doroslych i wysłuchane jedynie w ostatecznosci. Inaczej jest to pchanie dziecka w sam srodek konfliktu i wlasnie wzbudzanie u niego konfliktu lojalnosciowego który dopiero teraz moze przynioesc niepowetowane szkody
p10. Po to sady zlecaj badania w OZSS aby dostac odpowiedzi na pytania wymagakace wiedzy specjalnej. Przesluchiwanie 2 go raz przez niedouczonego psychologicznei, pefagogicznie sedziego jest wrecz dreczeniem dziecka
Onstytucja wysluchania dziecka w poslkich realiach procesowych jest przykro mi to powiedziec ale delikatnie mowiac tortura wobec dziecka i zareczam ze po wdrozenieu tej instytucji na calego tzw. \”porwania rodzicielskie\” beda norma bo czas podczas porwania zdecyduje o tym komu zostanei powierzona opieka

Patryk 27 lipca, 2019 o 14:42

Ale po co pisać o tym ustawy obszerne. to kilka artykułów wystarczy. Im więcej tym więcej niejasności płynących z tej ustawy która np. mówi o psychologu przy wysłuchaniu itp. I teraz obszerna ustawa o wysłuchaniu, potem obszerna o psychologu itp itd. Po co to. art.1. do wysłuchania potrzebny jest i sędzia i psycholog dziecięcy. Przesłuchanie może odbyć się np raz. 3) warunki(pokój, sala) 4) Poza psychologiem dziecięcym, rodzice mogą na swój koszt powołać innego, który nędzie drugim. Tyle wystarczy?

{ 1 trackback }

Poprzedni wpis:

Następny wpis: