Dopiero dzisiaj mogę coś napisać, bo przez kilka ostatnich dni intensywnie pracowałam. Początek tygodnia spędziłam w Brukseli. Przez ten czas kancelaria normalnie funkcjonowała, ale niektóre sprawy musiały na mnie zaczekać. Wyjazd do Brukseli nie był wycieczką krajoznawczą (chociaż po wypełnieniu obowiązków spędziłam kilka godzin na zwiedzaniu miasta). Do Brukseli pojechałam do pracy, czyli do sądu. Mimo braku wiary niektórych kolegów po fachu 🙂 reprezentowałam Klientkę na posiedzeniu wstępnym w sądzie apelacyjnym w Brukseli w sprawie z konwencji haskiej i sędzia mnie nie tylko nie wyrzucił z sali, ale wysłuchał mojej prośby o szybszy termin (niestety nic to nie dało 🙁 ). Gdyby ktoś pytał – występowałam w mojej polskiej todze.
Nie będę opisywać sprawy – jest w toku i jeszcze trochę poczekamy na rozstrzygnięcie. Podzielę się moimi wrażeniami z wizyty w sądzie belgijskim.
Sąd (Pałac Sprawiedliwości w Brukseli) wygląda imponująco. Niestety dysponowałam jedynie aparatem w telefonie, więc jakość zdjęć pozostawia nieco do życzenia. Wnętrze sądu robi wrażenie :-).
Posiedzenie było wyznaczone na 9.00. Na tę godzinę przychodzą wszystkie strony. Wokandy nie ma. Jest jedynie informacja, w jakie dni sąd obraduje w danej sali. Kiedy czekałyśmy z Klientką pod salą, podszedł do nas sekretarz (?) i zaczął sprawdzać obecność stron i pełnomocników. Wszyscy są wezwani na jedną godzinę i czekają na wywołanie sprawy. Nasza została wywołana całkiem szybko. Trochę się obawiałam, bo podobno pierwszeństwo mają najstarsi adwokaci, ale widocznie dobrze mnie otaksowano ;-). Sędzia, prokurator, protokolant i adwokaci mają takie same togi (chyba różnią się jakimiś niuansami, ale dla niewtajemniczonego są takie same – czarne, z białym żabotem). Sąd siedzi za stołem na podwyższeniu, a z boku przy tym samym stole siedzi prokurator (u nas dawniej też tak było, ale ja tych czasów nie pamiętam). Adwokaci stoją za wysokimi pulpitami ustawionymi równolegle do stołu sędziowskiego. To, co mnie zaskoczyło – adwokaci mówią właściwie jednocześnie i się przekrzykują! W Polsce za takie zachowanie miałabym pewnie postępowanie dyscyplinarne.
Po posiedzeniu spędziłam chwilę w tajnej kawiarni, do której wstęp mają wyłącznie adwokaci :-). Bardzo przyjemne, eleganckie wnętrze. Na galerii kawiarni są szafki na togi adwokackie.
Wizyta w sądzie w obcym kraju to interesujące doświadczenie. Przed nami jeszcze masę pracy (postępowanie odwoławcze w Belgii różni się od polskiego postępowania) i jeszcze jedna rozprawa. Coś więcej napiszę pewnie, jak sprawa się zakończy.
Na razie przedstawiam zaproszenie na spotkanie organizowane przez Wydział Konsularny Ambasady RP w Brukseli oraz Stowarzyszenie SOS Bruksela Asbl w dniu 25. marca 2017 r.: „Czym jest porwanie rodzicielskie? Czy mogę opuścić z dziećmi terytorium Belgii bez zgody drugiego rodzica?”. Szczegóły na temat spotkania po wejściu w link:
Pani Mecenas, gratuluję! To duże przeżycie, nawet dla wytrawnego adwokata! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy relacji. A procedura sprawiała jakieś trudności?
Dziękuję. To było na razie tylko posiedzenie wstępne. Procedura jest kompletnie inna i konieczne jest wsparcie miejscowego adwokata.
Brawo Agnieszko!!!!! Do twarzy Ci z tym sądem:))!!!
Dziękuję Łukaszu!
To na pewno dla Pani niesamowite przeżycie! Powodzenia podczas trwania sprawy!
Na pewno występowanie przed obcym sądem jest ciekawym i rozwijającym doświadczeniem!